poniedziałek, 2 marca 2009

Erytroleukemia

Po prawie pół rocznym pobycie w Giessen doszło do mnie wreszcie, że mieszkam w środku lasu. Co prawda podejrzewałem to obserwując zuchwałe zające, które po zmroku fikają w trawie przed moim budynkiem, ale dopiero teraz przekonałem się o skali zazielenienia Giessen. Prawie jak u mojego dziadka w, jak by to powiedzieli starzy, wypędzeni Niemcy, Landsberg auf Warthe. 

Zresztą, co ja tu Wam będę... 

Moje nieskrywane zadowolenie z siebie aż razi w oczy. A propos, spróbuj no tylko, palancie bez szkoły, jeszcze raz taki nieładny wpis zrobić.

A oto postać z jeden z niemieckich bajek dla dzieci, co to nie chciał dać sobie paznokci obciąć i dbać o fryzurę. Zgniął w okrutnych mękach.

A na koniec obiecany konkurs. Ile wykosztowałem się na tę figurkę kota zakupioną w IKEA?

3 komentarze:

Penktauskas pisze...

toż to kot prawdziwy, nie z żadnej Ikieji!
Co wygrałem?

Anonimowy pisze...

toż to kot z tesco a nie z ikei!

co wygrałam?

Penktauskas pisze...

Ty nic nie wygrałaś